wtorek, 25 marca 2014

#4

- Za to, że mi zaufałaś.- Podniosłam głowę i spojrzałam w te jego piękne oczy. Perfekcyjnie zielone. Jeszcze nigdy nie widziałam takich na żywo. Myślałam, że to efekty photoshopa.  Niespodziewanie chłopak szybko pocałował mnie w nos i głośno się zaśmiał, a ja razem z nim.- Idziemy spać?
- Tak, jestem padnięta.
- Chcesz jakąś koszulkę? W tej koszuli nie będzie Ci za wygodnie.
- Racja. A co masz?- Chłopak zaczął grzebać w swojej komodzie i wyciągnął z niej bezrękawnik. Już miałam go od niego wziąć, ale przypomniała mi się najważniejsza rzecz, a po niej cała masa innych. Zakłopotana zaczęłam nerwowo ciągnąć dokładnie zapięty rękaw koszuli w dół i zanim zdążyłam coś powiedzieć, moim oczom ukazała się szara bluza z długim rękawem i podoblizną spider-mana.- Dziękuję.
- Łazienka jest obok.
- Jasne.- Szybko weszłam do łazienki i zaczęłam rozpinać moją koszulę, którą odłożyłam na brzeg dużej wanny. Jak co wieczór spojrzałam na moje nadgarstki. Uśmiechnęłam się do moich dwóch motylków i włożyłam na siebie bluzę. Była na tyle długa, że zdjęłam swoje szorty dla większej wygody. Wyszłam z łazienki i tym razem ostrożniej spojrzałam w głąb sypialni.
- Zapraszam!- Kendall stał przy łóżku i czekał na mnie trzymając kołdrę w górze. Jego wzrok na chwilę zatrzymał się na moich nogach po czym powoli przeskanował moje ciało kierując się w górę,  gdy dotarł do moich oczu uśmiechnął się i kiwnął na mnie głową żebym położyła się na kanapie. Szybko wsunęłam się na nią i zostałam dokładnie okryta miękką pościelą.- Dobranoc.
- Dobranoc.
- Jeśli będziesz czegoś potrzebować śpię na dole.
- Jasne, dzięki.- Blondyn zgasił moja lampkę i wyszedł z pokoju delikatnie zamykając za sobą drzwi. Nie mogłam zasnąć, wierciłam się w łóżku chyba do trzeciej rano. Myśli skakały po mojej głowie jak szalone. Nie powinnam była mu tego wszystkiego mówić. Znamy się zaledwie dwa dni. Wcześniej przychodził do Logana, ale nigdy nie obchodzili mnie jego koledzy. Jestem ciekawa czy jego dzieciństwo było piękne czy równie okropne jak moje. Chcę się o nim dowiedzieć tylu rzeczy… ale dlaczego ja się nim tak interesuje? Przecież jest tylko moim kolegą. Przenocuje mnie i o sobie zapomnimy. Z tą nadzieją zaczęłam zasypiać i nawet nie zauważyłam, kiedy przez zasłony zaczęło się przedzierać światło słoneczne. Gdy odwróciłam się na drugi bok by uniknąć ostrego słońca padającego na moją twarz dostałam mini zawału. Obok mnie leżał Kendall i uważnie mi się przyglądał.
- Krzyczałaś w nocy.- oznajmił nie spuszczając ze mnie wzroku.- Wiesz, że mówisz przez sen?- Uśmiechnął się na swoje wspomnienia, a ja poczułam jak policzki mnie pieką.- Muszę cię częściej zawstydzać.
- Jesteś okropny- Zaczęłam się cicho śmiać, a on razem ze mną tylko znacznie donośniej. Nawet nie zauważyłam, że nasze dłonie leżą splecione na błękitnym materacu. Szybko zabrałam swoją i przestałam się śmiać.
- Przepraszam. Chcesz już śniadanie?- Szybko zmienił temat.
- Palisz?- Zdezorientowałam go. Otworzył buzię by coś powiedzieć, ale go wyprzedziłam.- Twoja bluza przesiąkła tym zapachem na wylot.
- Przeszkadza Ci to?
- Ani trochę.- Szybkie zmiany tematu były dla mnie i osób przebywających ze mną czymś normalnym, jeśli można tak to nazwać. Rozmawialiśmy o tym, o czym ja chciałam. Jego bluza miała zapach papierosów i mocnych perfum. Pięknie pachniała.- Gdzie idziesz?- Nawet nie zauważyłam, kiedy Kendall zszedł z łóżka.
- Przebrać się.- chłopak był w samych szortach dzięki czemu mogłam przyjrzeć się jego kilku tatuażom. Na plecach miał wytatuowane coś na kształt pacyfki, a obok, bardziej na ramieniu, jakiś znak z horoskopu. Miał coś jeszcze na ręce, ale nie miałam jak mu się przyjrzeć. Gdy wyszedł przekręciłam mały kluczyk w drzwiach, założyłam na siebie moje ubrania z wczoraj i szybkim krokiem ruszyłam po schodach do kuchni.
- Co tak robisz?
- Naleśniki.- uśmiechnął się ciepło- lubisz?
- Moje ulubione.
- Możesz rozłożyć talerze?
- Jasne.- Miałam już naczynia w ręku, gdy poczułam wibracje w mojej kieszeni.- przepraszam cię, zaraz wracam.
- Nie spiesz się.- szybko wyjęłam telefon z kieszeni i odebrałam  go wychodząc z kuchni.
*Kendall*
Katelyn nie miała wesołej miny, gdy zobaczyła kto do niej dzwoni. Zdjąłem gotowego naleśnika z patelni i wyłączyłem kuchenkę. To nie było tak, że ją podsłuchiwałem… Ja tylko… nie ważne, nie okłamujmy się, byłem cholernie ciekawy, o co chodzi.
-James? Tak pamiętam. Nie. N… dasz mi coś powiedzieć!? Nie będę tam chodzić! Świetnie się czuję i nie potrzebuję tego jebanego ośr… Będę tak mówić! Wiesz co się dzieje gdy tam przychodzę! Nie chcę… przepraszam, nie mogę teraz rozmawiać. Nic Ci nie obiecam. Nie. Cześć.- Dziewczyna zakończyła połączenie i opadła na kanapę podciągając kolana pod brodę i chowając twarz w dłonie. Bez namysłu podbiegłem do niej i przykucnąłem przy zagłówku
- Katelyn, co się stało?
- Co Cię to obchodzi?- burknęła.
- Martwię się…
- Nie masz, o co!- Nie spodziewałem się po niej takiego nagłego wybuchu. Dziewczyna wstała i popchnęła mnie na ziemię o mały włos sama się przy tym nie przewracając.
- Katelyn! Co on Ci powiedział!?
- Nie krzycz na mnie!- To niewiarygodne jak szybko zmieniały jej się nastroje. Raz była wesoła, potem zła, a teraz jest smutna.- Dlaczego podsłuchałeś moją rozmowę!?
- Ja…- jej oczy były całe czerwone od intensywnego płaczu, na ustach widoczne były plamki krwi- Powiesz mi, co się stało?- Myślałem, że gdy będę spokojny to coś z niej wyciągnę, ale wcale się na to nie zapowiadało. Katelyn wpadła w dosłowną furię. Krzyczała, biła mnie i siebie, a ja nie dawałem sobie rady z uspokojeniem jej. Trudno. Jeśli delikatne metody zawiodły, spróbuję inaczej. Zaciągnąłem ją na kanapę i usiadłem na niej okrakiem. Na początku szarpała się tak, że mało, co nie spadłem, ale potem jej siła zniknęła. Przestała się wiercić, bić kopać i znów pogrążyła się w płaczu. Pomogłem jej się podnieść, podtrzymując jej plecy i chciałem przytulić na co zaczęła mnie odpychać.
- Zejdź ze mnie. Nie chcę żebyś mnie dotykał. Chcę iść. Do domu. Zostaw mnie.- Dziewczyna sama gubiła się w swoich słowach i patrzyła w jakiś punkt za mną.
- Katelyn, wszystko okej?
- Nie dotykaj mnie.
- powiedz, co się dzieje. Proszę.
- Puść mnie.- Szybko przytuliłem do siebie Katelyn, która natychmiast zaczęła się miotać w moich objęciach. Nie wiem jak długo tak siedzieliśmy, ale po chwili znów przestała być agresywna i wtuliła się we mnie z całej siły.- Nie powinieneś mnie takiej widzieć.

**********************************************************

Wiem, że krótki, ale i tak się cieszę, ze nareszcie dodałam. Mam ostatnio tyle roboty w szkole, że nie da się tego opisać. Przepraszam jeśli dodaję rozdziały za rzadko :(
Jeszcze nigdy pisanie nie szło mi tak ciężko... masakra.
Mam nadzieję, że się podobało! jeśli tak to komentujcie, udostępniajcie na swoich Twitterach róbcie co chcecie :)
!czytasz=komentujesz!

5 komentarzy:

  1. Awww normalnie się zakochałam w Twoim blogu ;** Jest genialny :D Wierze, że jeszcze się poprawisz z gramatyki, interpunkcji, każdy jest taki na początku, więc się nie martw :) Czekam niecierpliwie na nn ;*** <3
    PS: Zapraszam do siebie na http://dream-about-big-time-rush.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Krótki, ale wspaniały!!! Miło, że Kendall tak się troszczy o Katelyn :) Na prawdę współczuję Kate tego co przeżywała w przeszłości i nie dziwię się jej zmiany nastrojów. Mam nadzieję, że K3 pomoże jej z tego wyjść ;)
    Czekam niecierpliwie na nn :**********
    Pozdrawiam Stelss :***********

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego dopiero teraz odkryłam twojego bloga ???!!!!!
    Jest świetny a co do rozdziałow to nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej no za krótkie to piszesz wiesz o tym !! Ale rozdział super i pełny przemocy heh, czytam dalej ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe :)
    Kocham to opowiadanie!
    Haha, pasują do siebie ❤
    Zapraszam do siebie:
    werahenderson.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń