- Katelyn! Mam dobrą wiadomość!
- No dawaj.- szczerze
mówiąc trochę bałam się tego, co ma mi do zakomunikowania Logan. Jego dobre
wiadomości, nie zawsze byłe dobre również dla mnie.
- Rodzice mają odwołany
samolot. Wracają dopiero za parę dni. W Polsce jest jakiś huragan i odwołali
wszystkie loty!- To akurat okazało się świetną wiadomością, dla nas
oczywiście.- A teraz wstawaj już, zrobiłem śniadanie.- Dodał z dumą.
- Ty? Śniadanie? Już
się boje.- Mój brat niestety nie miał talentu kulinarnego. Przypalał wszystko,
co tylko było możliwe. Jego zdolności opierały się jedynie na zrobieniu kanapek
lub zalaniu wrzątkiem chińskiej zupki. Nie pomyliłam się, na dole zastały mnie
nieudolnie zrobione kanapki.
- I co? Zatkało?
- Oj… Logan…- chłopak
tylko dumnie się uśmiechnął i odsunął mi krzesełko. Dziękuję.
- no właśnie… Bo… miał
bym do ciebie małą prośbę… raczej pytanie… - Wszystko się wyjaśniło. Chciał mi
się tylko podlizać.- Bo wiesz, ja i Jenny… już trochę ze sobą chodzimy… chciałbym
ją czymś zaskoczyć.
- Chcesz żebym gdzieś
wyszła?
- Jeśli nie masz nic
przeciwko… wiesz rodzice wyjechali, młoda u koleżanki to pomyślałem, że to
idealny moment.
- Będziesz miał wolną
chatę, jasne.
- Dzięki wielkie. –
Wiedziałam, że będzie chciał ją przelecieć i zostawić, ale… to jest Logan. Tego
już nie zmienię. Miał jakąś dziewczynę, od kiedy pamiętam, po jakimś czasie
pogubiłam się już w imionach. Nie nadążam za nim, ale…- Katelyn, proszę cię
zjedz trochę. Chyba nie są aż takie złe?- z zamyślenia wyrwał mnie jego
delikatny głos.
- Są bardzo dobre,
tylko… um… nie zmieszczę już więcej.
- Zjadłaś tylko pół
kromki.
- wypiłam dużo wody
rano i dokończę za jakiś czas.- uśmiechnęłam się do niego ciepło, a on tylko westchnął
i spojrzał się na mnie tym swoim kochanym wzrokiem.- To kiedy mam wyjść?
- Tak po 17, okej?
- Jasne.- Mój brat
jeszcze pięć razy pytał się mnie czy mam gdzie nocować, czy jestem pewna i czy
się na niego nie obrażę. Na wszystko spokojnie mu odpowiadałam ,ale gdy
wychodziłam, nadal nie był pewny czy powinien tak postąpić.
- Może podwiozę cię do
Ann?
- Dam sobie radę.- Odpowiedziałam
spokojnie i wyszłam z domu. Tak naprawdę nawet nie zadzwoniłam do Ann. Ann to
nasza kuzynka, lubimy się, ale nasi rodzice już nie za bardzo. Mama Logana jest
jej ciocią, w sumie to ona bardziej wspierała ją podczas nieplanowanej ciąży
niż własna matka. Gdy skończyłam rozmyślać o naszej wiecznie skłóconej
rodzinie, właśnie dotarłam na plażę. Jak to w Los Angeles chłopaki biegali po
złotym piasku od dnia do nocy i nic nie bawiło ich tak jak „przypadkowe”
zaczepianie dziewczyn. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam jakąś dynamiczną
play listę, szybko zdjęłam buty, po czym zatopiłam stopy w nagrzanym piasku.
Uwielbiałam to uczucie, podeszłam bliżej brzegu i zaczęłam rysować palcem
wzorki na mokrej powierzchni kierując się w stronę klifów, przy których z nie
było nikogo. Schowałam się za jednym z nich i wyjęłam słuchawki. Morze
spokojnie szumiało, a w oddali ledwo słyszałam śmiechy rozbawionej młodzieży. Nie
wiedziałam gdzie pójdę, ale nocowanie tutaj nie wydawało mi się czymś
strasznym. Nie mogłam cieszyć się moim spokojem długo, chwilę później
usłyszałam dźwięk silnika.- Quady…- szepnęłam, modląc się w myślach by tu nie
przyjeżdżali. Niestety, za chwilę opony czerwonego pojazdu zarzuciły piasek na
jedną stronę hamując. Dokładnie zaczęłam przyglądać się mężczyźnie, którego
sylwetka była mi z skądś znana. On chyba też mnie poznał, ponieważ zanim zdjął
kask zawiesił swój wzrok na mnie dokładnie przyglądając się.
- Cześć, Katelyn!-
prawie podskoczyłam, gdy nagle krzyknął.
- Kendall?
- Cześć- blondyn zdjął
kask i uśmiechnął się przyjaźnie. Natychmiast wstałam ze swojego miejsca i
zaczęłam obmyślać plan ucieczki. Nie chciałam być z nim sam na sam. Oczywiście,
wiele mu zawdzięczałam, dzięki niemu żyję, ale… nie potrafiłam.- idziesz
gdzieś?
- um.. muszę już
wracać.
- mogę cię podwieźć.
- dam sobie radę.-
powiedziałam próbując ominąć chłopaka
- Hej!- chłopak złapał
mnie za rękę i delikatnie przyciągnął do siebie.- Co zrobiłem nie tak?
- nic.- odwróciłam
głowę by tylko nie wejść z blondynem w kontakt wzrokowy
- Jednak coś musiałem
zrobić.
- śpieszę się.
- Do kąd?- zapytał z
cwanym uśmieszkiem.
- Do domu?
- Podobno Logan ma u
siebie koleżankę.- Nie miałam na to argumentu, wygrał.
- To on cię tu
przysłał?
- Nie do końca.
Spojrzysz na mnie?
- Nie. Nie chcę.
- Ej…- Chłopak delikatnie
przejechał palcem po moim policzku. Tylko nie to. Wspomnienia wróciły. Zaczęłam
się z nim szarpać, ale on tylko mocniej mnie do siebie przyciskał. Nie
wytrzymałam po moim policzku zaczęły spływać pojedyncze łzy.
- Puść mnie!
- Spokojnie, rozumiem cię.
- nic nie rozumiesz!
Nic nie wiesz!
- Wiem!
- Skąd?
- Logan mi powiedział.
- Jak to powiedział?-
Nie mogłam w to uwierzyć. Logan… zszokowana spojrzałam w jego zielone oczy.
Mimo tego, że nasze tęczówki miały podobne kolory, jego oczy wydawały się takie…
żywe, wesołe, piękne.
- wszystko wiem.
- To niemożliwe. On nie
mógł tego powiedzieć.
- To co zrobił ci ten
facet… Był dla ciebie okrutny.- po mojej twarzy ciągle płynęły łzy, nie
potrafiłam tego zatrzymać.- Nie płacz już. On nigdy cię nie pobije, obiecuję.-
Zaraz? Pobije? Logan jednak nie powiedział mu całej prawdy, jednak resztę
wolałam zatrzymać dla siebie. Blondyn przytulił mnie, a ja delikatnie ułożyłam
ręce na jego klatce piersiowej i oparła na nich głowę. Pierwszy raz czułam się
taka bezpieczna w obecności jakiegoś mężczyzny. Czułam się tak jak by chłopak
potrafił obronić mnie przed wszystkim, nie bałam się go.
******************************************
Kolejny (okropny jak zwykle) rozdział. W sumie nie wyszło źle, ale uważam, że zawsze mogło być lepiej. Decyzja należy do was.
Mam prośbę, jeśli czytacie, to komentujcie. Nie ma nic bardziej motywującego niż parę komentarzy ;)
Świetne jest to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały ;)
Przy okazji zapraszam do siebie - http://the-way-to-neverland.blogspot.com/
Super :3 Bardzo fajny rozdział i jaki okropny!!! Mam nadzieję, że Kendall się nią zaopiekuje i nie pozwoli jej nocować na plaży ;)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na nn :**************
Pozdrawiam Stelss :*************
Dopiero wpadłam na twojego bloga, a już wiem, że będę go czytać. Rozdział świetny. Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział, bo już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńP.S. Jeśli miałabyś czas i ochotę, to zapraszam do mnie:
domischmidt.blogspot.com
uu, no to Logan będzie miał kazanie ! heh, super rozdział, szkoda że krótki ... ;)
OdpowiedzUsuń~ Angi