Jeżeli ktoś zapyta mnie jaki jest najbardziej irytujący dźwięk na świecie, odpowiem mucha. Wkurzająca dziwka latająca ci nad uchem w momencie gdy ty chcesz spać. Odganiałam ją co chwila, ale ona nie przestawała latać. Zdenerwowana szybko usiadłam na łóżku i zdałam sobie sprawę, że nie tylko mucha wydaje taki dźwięk. Mój telefon ustawiony na wibracje nadal nie przestał tańczyć po stoliku nocnym, więc wzięłam, go do ręki i odebrałam połączenie opadając na łóżko.- Czego?- wymamrotałam łapiąc się za głowę z bólu
- Sprawdzam czy wszystko u was w porządku- gdy mówił "was" przypomniało mi się, że po południu odwiedził mnie Kendall i wydaje mi się, ze został na noc bo mam na sobie jego bluzę.- Katelyn?
- Jestem, jasne wszystko okej.
- ani Logan ani Bea nie odbiera, więc...
- spoko, zaraz pójdę ich obudzić bo pewnie śpią.
- ale jest druga po południu! Katelyn, wszystko dobrze?
- jasne, że tak tato. Cześć, muszę kończyć.- wcisnęłam czerwoną słuchawkę i skoczyłam do okna. Pod domem było jedynie auto Kendalla. Wybiegłam z mojego pokoju i zapukałam do najbliższego mi pokoju siostry. Nikt nie odpowiadał, więc otworzyłam drzwi na całą szerokość. Pusto. Logana też nie było. Zbiegłam na dół ale tam również nie zastałam nikogo. Na stole leżała jedynie mała kareczka
"Poszedłem do sklepu po coś do jedzenia, zaraz wracam. K"
O Logana się nie bałam, ale Bea powinna wracać do domu. Podczas nieobecności Kendalla zdążyłam zadzwonić do niej jakieś pięć razy. Siedziałam na krzesełku barowym przy wysepce kuchennej i niespokojnie stukałam palcami w marmurową powierzchnię, gdy zamek w drzwiach przekręcił się, a do środka wszedł blondyn.
- Wstałaś
- Tak jak widzisz. Skąd masz klucze? Był Logan?
- Leżały na stole to wziąłem. Oczywiście, że nie.
- Dlaczego oczywiście?
- Pomożesz mi rozpakować zakupy?
- Nie. Najpierw powiedz mi co jest między tobą i Loganem, przecież byliście takimi świetnymi kumplami.
- Byliśmy. Pomożesz mi to do cholery rozpakować?
- Nie!
- Ja tego też nie zrobię.
- Zachowujesz się jak dziecko.
- Powiedziała dziewczyna, która nie radzi sobie z zawodami miłosnymi.- ałć.
- Jeżeli masz zamiar obrażać mnie w moim własnym domu to możesz wypierdalać!
- Spokojnie, ja tylko stwierdzam fakty
- W dupie mam twoje fakty!- usiadłam na kanapie w salonie i odetchnęłam
- Musisz poćwiczyć nad emocjami, mała
- Nie "małuj" mi tu tylko lepiej daj papierosa- otworzył kieszeń swojej kurtki i podał całą paczkę oraz zapalniczkę. Zapaliłam fajkę i zaciągnęłam się jej dymem
- Przepraszam.- Katelyn, staph to płapka, racjonalne myślenie, gdzie jest moje racjonalne myślenie!? Przysunęłam się bliżej Kendalla, a on objął mnie ramieniem i pocałował w głowę.- em, to co mówiłaś wczoraj...
- o nieee błagam nie wypominaaaaj...- zajęczałam, a on jedynie zaśmiał się i kontynuował
- powiedziałaś wczoraj bardzo ważną rzecz dla mnie i chce się tylko upewnić czy teraz też byś to powiedziała- czy on musi mi się tak we mnie patrzeć? Boże on jest taki hipnotyzujący, jego oczy, zapach i nawet głos- mówiłaś, że...- przetarł twarz a potem złapał się za kark ze zdenerwowania. Wiedziałam do czego zmierza i założyłabym się, że bicie mojego serca słychać na odległości kilometra, ale on na pewno tego nie słyszał bo jego biło równie mocno. Szybkim ruchem podniósł się z oparcia kanapy i odłożył mojego papierosa do popielniczki. Odetchnął i złapał mnie delikatnie za policzki- co do mnie czujesz?
- Lubię cię.
- Na pewno?
- No tak.- odwrócił na chwilę wzrok, ale nie dał za wygraną
- A dokładniej?- jednym palcem podniósł moją brodę bym na niego spojrzała. Nie potrafiłam wyznać mu tego co czuję. Zamknęłam oczy i już miałam coś powiedzieć gdy do domu wpadła Bea i mamrocząc coś pod nosem pobiegł do swojego pokoju
- Przepraszam, ale muszę pobawić się w straszą siostrę.
- Iść z tobą?
- Nie, lepiej nie.- Szybko pokonałam schody i za chwilę stałam pod pokojem siostry.- Bea, wszystko okej?
- Nic nie jest okej!- gdy tylko uchyliłam jej drzwi od pokoju w moją stronę poleciała poduszka.
- Co się stało?- usiadłam na łóżku i zaczęłam głaskać ją po głowie
- Nie zrozumiesz...- pociągnęła nosem
- Zrozumiem, tylko powiedz
- Carlos powiedział, że zachowuję się i ubieram jak dziwka, a tak na prawdę jestem małą gówniarą
- Carlos!?
- tak, a... a potem...
- zrobił ci coś!?
- Potem ze mną zerwał!- krzyknęła a mnie zatkało
- Chyba źle usłyszałam...
- Mówiłam, że nie zrozumiesz! Ty nigdy nikogo nie kochałaś! Nie wiesz co to znaczy!- czy to jakiś dzień ranienia Katelyn? Ja się na nic nie umawiałam!
- Katelyn! Wychodzę!- Kendall zawołał z dołu. Szybko do niego pobiegłam i prawie dostałam zawału, gdy zobaczyłam Logana w drzwiach.
- Co on tutaj robi?
- To jest mój gość. Nie wygonisz go.
- Przed chwilą sam chciał wyjść
- Słuchaj, nie chcę konfliktu- Nadal nie rozumiem jak Kendall w jednym momencie jest taki odpowiedzialny, a w drugim zachowuje się jak dziecko.
- Zostań i idź do mnie do pokoju.- nie posłuchał mnie i nadal stał w swoim miejscu
- Kay, zabroniłem ci się z nim spotykać.- nie powiedziałam nic. Tak na prawdę nie miałam już siły się z nim kłócić. Pociągnęłam Kendalla za rękę i poszliśmy do mojego pokoju.
- Przytul mnie...- blondyn szybko złapał mnie w pasie, delikatnie uniósł i zaczął przytulać, jednocześnie chodząc ze mną po całym pokoju. Owinęłam nogi wokół jego bioder i zamknęłam oczy. - Kocham cię.- szepnęłam. On na chwilę przestał się ruszać i pocałował mnie w czoło.
- Ja też cię kocham.- wyszeptał i tracił mnie nosem żebym na niego spojrzała. Gdy tylko podniosłam głowę złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Zrobił to tak, jakby bał się, że za chwilę zmienię zdanie. Wcale tak nie było. Chciałam tego bardziej niż sama sądziłam. Kendall powoli położył mnie na łóźku, a sam ułożył się za mną owijając mnie swoim ramieniem. Byłam bezpieczna.
*******************
Nie wiem co się stało. Nauka zwaliła się tak nagle i od razu 7293619 popraw...
Ale nareszcie rozdział jakoś wyskrobałam
Przepraszam jeżeli kogoś zapomnę o nim powiadomić.
aaaaaaaaa jeszcze bym zapomniała jxbapdmqjdja wielkie brawa dla Gabrysi która zrobiła nam taki piękny nagłówek! *bije brawo* jeszcze raz wielkie dzięki! :D