Ostatni miesiąc szkoły był dla mnie najpracowitszym miesiącem w całym moim życiu. Codzienna rutyna często działała mi na nerwy, ale gdy spotykalam się z Nim zapominam o wszystkim. Jego obecność w moim życiu przewróciła wszystko do góry nogami, ale byłam mu za to wdzięczna. W szkole nikt się ze mnie nie śmiał, nawet gdy byłam sama. Nie jestem pewna czy to Jego sprawka, ale na pewno miał w to jakiś wkład. Moje oceny poprawiły się z dnia na dzień, dzięki systematycznej nauce oraz ostawieniu imprez. Zamiast klubów wybieraliśmy kino, spacery, albo po prostu siedzienie w domu i cieszenie się swoim towarzystwem. Oczywiście nie jest ideałem i zdarzają mu się dziwne zachowania, ale staram się przez nie dzielnie przebrnąć i szybko wymazać je z pamięci. Moi rodzice również bardzo Go polubili i nie mieli nic przeciwko naszym. Szczere mówiąc, sprawił, że nie chciałam by rok szkolny dobiegał końca, ponieważ wiązało się to z Jego wyjazdem. Oczywiście to jest Jego przyszłość, a nie moja i nie mogłam zatrzymać Go tu siłą, lecz uważałam, że w Los Angeles znalazł by równie ciekawe zajęcie.
- Katelyn!-
usłyszałam za sobą stęskniony głos- Cześć!
- James!-
pisnęłam i rzuciałam mu się na szyję.- Tęskniłam- mruknęłam i oplatając go
nogami w pasie cmoknęłam w policzek
- Nie było
mnie przez trzy dni- odpowiedział oddając całusa
- Trzy dni za
długo...- uśmiechnęłam się na jego gest
- stary, nawet
nie wiesz ile cię ominęło!- przerwał nam znudzony Logan- Carlos chyba znalazł
sobie jakąś laskę!
- Serio?-
zaciekawił się i odstawić mnie na moje miejsce na ceglany murku- akurat jak
wyjechałem!?- oburzył się- to niesprawiedliwe!
- plotkary-
powiedziałam pod nosem i z nudów zaczęłam rozglądać po szkolnym parkingu.
Kujony, cheerleaderki, zakochana para, przyjaciółeczki... Nic nowego. Mój
wzrok zawiesił się w jednym punkcie i ocknęłam się dopiero, gdy poczułam ciepłą
rękę na moim kolanie. Automatycznie ją strąciłam i wstałam z mojego miejsca.
Spojrzałam w górę i dostrzegłam Jamesa- um... Przepraszam... Ja...- nic nie
odpowiedział tylko z kamienną miną spojrzał się na mnie. Nie lubiłam, gdy był
taki. Jego twarz nie oddawała żadnych emocji i wyglądał tak, jak by był zły, że
wyrywam się od jego dotyku, dotyku pełnego pożądania i wspomnień. Rozmawiałam z
nim kiedyś o tym, ale od kiedy jest bliżej niż 'kolega' pozwala sobie na coraz
więcej. W takich momentach czułam się jak jego własność, którą miał na
zawołanie. A przecież nią nie byłam, prawda? James był moim przyjacielem...
-Katelyn-
powiedział przez zęby wskazując na miejsce, z którego zeszłam. Nigdzie nie
mogłam dostrzec Logana.
Niepewnie podeszłam bliżej i usiadłam na murku. Zadowolony złączył nasze dłonie
i zobaczyłam kątem oka jak uśmiecha się pod nosem. Był z siebie dumny. Był
dumny z tego, że się go słucham. Przecież to jest nienormalne. Powinnam mu się
postawić, powinnam w końcu powiedzieć 'nie' ale nie potrafiłam. Bałam się, że
znów zostanę sama. Poczułam jak moja szczęka zaczyna drżeć i szybko zacisnęłam
oczy by nie wypuścić ani jendej łzy. Na moje nieszczęście James to dostrzegł.
Stanął przede mną i złapał mój podbródek, ciągnąc go do góry.- dlaczego
płaczesz?- Znów ten sam, pusty, bezuczuciowy ton. Nadal był na mnie zły za moje
zachowanie.
- Zostaw mnie
w spokoju- wysyczałam i wstając, odepchnęłam chłopaka, który cicho przeklnął.
Szybko wbiegłam do najbliższej łazienki i zamknęłam się w wolnej kabinie.
Zawsze wybieram tych złych, zawsze. Chyba jestem jakimś pieprzonym magnesem na
zło, kłopoty i katastrofy. Dziwne, że kaktus w moim pokoju jeszcze żyje.
Najpierw Kendall, który okazał się przestępcą i ćpunem, a teraz James- miły
lecz gdzieś w środku, cholernie apodyktyczny. Starałam się uspokoić, gdy mój
telefon zawibrował.
[Katelyn, nie
płacz i nie przejmuj się tym dupkiem]
[Skąd masz mój
numer?]
[nieważne,
Katelyn, nie wierz w nic co inni ci o mnie powiedzą, błagam.]
Wiedziałam kto
to, byłam tego pewna, ale mój umysł nie dopuszczał do mnie tej osoby. Kendall
już dawno przestał dla mnie istnieć. By ponownie o nim zapomnieć, ogarnęłam się
i wyszłam z łazienki. Lekcje dłużyły mi się niemiłosiernie, ciągle miałam przed
oczami wydarzenia z rana. Nie rozumiem dlaczego taki jest. Nie rozumiem
dlaczego za każdym razem chce pokazać, że jestem jego. W domu nigdy się tak nie
zachowywał, przy ludziach-owszem. Cały dzień udawało mi się unikać Jamesa i
mojego brata lecz głupia lekcja biologii wszystko popsuła, cały mój wysiłek
poszedł na marne. Zaraz po dzwonku niechętnie weszłam do klasy i zajęłam swoje
stałe miejsce, gdzie był już James. Uśmiechnął się do mnie słabo i odsunął
swoje rzeczy by zrobić miejsce na mojej części ławki. Lekcja szykowała się
nudna, więc usiadłam jak najwygodniej na krześle i słuchając wkładu o anatomii
płazów starałam się choć trochę odprężyć. Gdy moje ciało przyzwyczaiło się do
nietypowej pozycji poczułam jak o mój łokieć ociera się kartka papieru.
[Nie chciałem
sprawić byś poczuła się jak przedmiot, przepraszam, wybacz mi.]
Odczytałam
wiadomość, szybko odpisałam i podsunęłam chłopakowi skrawek
[Jasne. Już ci
wybaczyłam]
Muszę
przyznać, że nie miałam pomysłu co innego mam mu niby odpisać, więc zostało mi
jedynie to. Po zajęciach szybko opuściłam klasę lecz mój kolega zdążył mnie
dogonić.
- Katelyn...
Chciałem jeszcze raz cię przeprosić. Głupio wyszło...
- Spoko, James
jest okej.- zapewniłam go.
- Wiem, że nie
jest. Zachowałem się jak kutas...
- Ale widzisz,
że twoje zachowanie jest złe, więc nie ma sprawy- wysiliłam się na uśmiech i
ponownie ruszyłam przed siebie, ale James szybko dorównał mi kroku
- Kay, bo
widzisz... Jest teraz ten bal na koniec szkoły i zastanawiałem się czy może nie
chciała byś pójść na niego ze mną?- zatrzymałam się
- Bardzo
chętnie- uśmiechnęłam się i pocałowałam w policzek
- Super!-
przeszkodził mu dzwonek- resztę omówimy potem, okej? Muszę lecieć, cześć!
- Pa-
pomachałam i patrzyłam jak odbiega. Kiedy znikł mi z oczu szybkim krokiem ruszyłam przed
siebie opuszczając budynek szkoły. Logan wracał później, więc wracałam
sama. Gdy byłam już w połowie drogi do domu, którą postanowiłam odbyć na
piechotę, ktoś zaczepił mnie delikatnym puknięciem w ramię. Zdjęłam słuchawki z
uszu, odwróciłam się do tyłu i od razu tego pożałowałam. Logan powiedział mi o
wszystkich kłamstwach Kendalla i jego fałszywych intencjach w stosunku do mnie.
Od tego momentu codziennie modlę się by nie spotkać go ponownie na swojej
drodze. Gdy tylko przypominało mi się jaka byłam naiwna, jak obdarzyłam go
zaufaniem...
- dostała
smsa? Musimy sobie wytłumaczyć wiele rzeczy. To nie jest tak jak mylisz. Logan
kłamie, nie wierz mu.
- Nie mów tak.
Logan...
- Logan
okłamuje cię mówiąc ci, że się tobą bawiłem, czy cię wykorzystałem...- przerwał
mi
- Skąd wiesz,
że tak powiedział?
- Katelyn, ja
wiem wszystko.- powiedział głosem pełnym powagi, a ja zaczęłam wątpić w
niewinność mojego brata, po raz kolejny.
*****************************************
SUPRAJS!
HEHEHE
Tego się nie
spodziewaliście!
Dodaję
rozdział dzień wcześniej (oh, jaka ja kochana) ponieważ jutro miałabym z tym
mały problem... wiecie, zakończenie roku itp.
Ten rozdział mi taki krótki jakiś wyszedł ale
Mam nadzieję,
że rozdział się podobał i że zobaczyliście wszystkie literki :D
No i
oczywiście życzę Wam wszystkich ZAJEBISTYCH wakacji!
Pochwalcie się
w komentarzu do której klasy zdaliście ;)
Ja skończyłam
1 gimnazjum wow jestem taka dorosła wow
NASTĘPNY ROZDZIAŁ-11 LIPCA :)