Strony

wtorek, 6 maja 2014

#9

Gdy obudziłam się rano Kendalla już nie było, a jedyne, co po sobie zostawił to mała karteczka na poduszce obok.

„Dzień dobry, miłego dnia :)”

Westchnęłam i nie chętnie zwlokłam się z łóżka. Sama nie wiem, czego oczekiwałam, ale gdy tylko otworzyłam oczy poczułam się zawiedziona. Potrzebowałam zobaczyć ten jego głupawy uśmiech i zielone oczy. Zaczynało mnie to przerażać. Musiałam sobie dać z nim spokój, zaczynam się uzależniać. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do biurka, gdzie zastałam kolejną informację

„Nie zapomnij, że idziesz do szkoły na dziewiątą.”

Przecież bym nie zapomniała. Zaczęłam się denerwować, gdy zauważyłam kolorowe skrawki papieru rozłożone po całym pokoju, ale uznałam, że zignoruje je i zaczęłam wpadać w poniedziałkową rutynę. Sięgnęłam po butelkę wody stojącą przy moim łóżku i wypiłam z niej łyk płynu. Nie zdziwiłam się, gdy na jej opakowaniu znalazłam kolejną informację

„naładuj telefon”

Ugh. Wygrzebałam mój telefon z plecaka i gdy spojrzałam na wyświetlacz, rzeczywiście bateria była już prawie wyczerpana. Otworzyłam szufladę w poszukiwaniu ładowarki i tym razem natknęłam się na żółtą kartkę.

„Nie obijaj się tylko lepiej sprawdź, która jest godzina”

Zerknęłam na mały zegarek znajdujący się nad drzwiami, a moje serce zaczęło mi bić szybciej, mam pół godziny. Nie zdążę! Sam dojazd zajmuje mi i Loganowi dziesięć minut! Ciekawe czy on już wstał… Podeszłam do barierki schodów i zobaczyłam jak siedzi przed telewizorem gotowy do wyjścia. Jego plecak leżał przy drzwiach, a kluczyki od auta wisiały na wieszaku.
- Dlaczego mnie nie obudziłeś!?
- Myślałem, że jak Kendall wychodził…
- To źle myślałeś!- fuknęłam i wróciłam do pokoju. Zamknęłam oczy i policzyłam do dziesięciu, po czym otworzyłam szafę w poszukiwaniu stroju na dziś. Na jednej z moich bluz leżała kolejna kartka

„Złóż ją, dziś jest wyjątkowo zimno”

Posłusznie wyjęłam z szafy czarną bluzę z nadrukiem i dobrałam do niej czerwone rurki oraz Vansy. Nie wiedziałam, dlaczego mam ich tak wiele, swoją drogą wystarczyłaby mi jedna para zwykłych butów, a nad tymi muszę się trząść żeby tylko ich nie popsuć. Jasne, Marie kupiłaby mi nowe, ale nie lubię chodzić na zakupy. Moja macocha uważa, że nie mogę chodzić w byle czym, więc moją szafę zapełniają same markowe ciuchy. Byłam prawie gotowa do szkoły, ale gdy spojrzałam do lustra doznałam szoku. Moje włosy były w okropnym stanie, a pod oczami miałam wory. Szybko usiadałam przy mojej toaletce i tak jak się domyśliłam, szczotka do włosów i kosmetyki były gotowe.

„Nie dziękuj. Miłego dnia”

- Nawet nie miałam zamiaru- mruknęłam sama do siebie i zabrałam się za rozczesywanie włosów, po czym sprawnie związałam je w wysoką kitkę. Odrzuciłam szczotkę na bok i nałożyłam na twarz korektor i trochę pudru. Odłączyłam telefon z kontaktu, ale mimo wyłączonego wifi naładował się do nie całej połowy. Westchnęłam i zbiegłam po schodach do Logana, który już czekał w drzwiach.
- Szybko.- pochwalił mnie, a w jego głosie dostrzegłam zdziwienie.
- Sama nie wiem jak to się stało.- obdarzyłam go uśmiechem.
- Chodź, musimy jeszcze zatankować.
- Przecież się spóźnimy!
- Na pustym baku nie dojedziesz.- zaczął się śmiać jednocześnie przekręcając zamek w drzwiach.
- Czekaj, a co z Beą?
- Ma dziś wolne- jeszcze nigdy nie widziałam go takiego rozbawionego rankiem, w dodatku w poniedziałek.
- Bardzo śmieszne. Widziałeś się z rodzicami?- zapytałam, gdy ruszyliśmy z pod domu.
- Tata mnie obudził jak wychodził, powiedział, że wrócą wieczorem.
- Znów.- dodałam
- przeszkadza Ci to? Przecież nie jesteś sama w domu.- uśmiechnął się ciepło
- wiem, ale mogliby kiedyś posiedzieć w domu jak dawniej.
-Muszą pracować.
- jasne.- zahaczyliśmy o stację benzynową i razem z Loganem ledwo zdążyliśmy na pierwszą lekcję, w sumie proponował mi zerwanie się z niej, ale jak już udało mi się ta szybko wyrobić to nie chciałam tego zmarnować. Gdy tylko zabrzmiał dzwonek na przerwę, jako pierwsza wyleciałam z klasy, mimo iż siedziałam na samym końcu klasy. Szybkim krokiem udałam się w stronę parkingu, gdzie jak zawsze siedział mój brat ze swoimi kumplami. Podeszłam do nich i bez słowa usiadłam na murku ignorując wszystko wokół mnie.
- Cześć?- James dał o sobie znać, gdy minęłam go bez słowa. Jego twarz była delikatnie posiniaczona i miał mały szew na łuku brwiowym. Dopiero po dłuższej chwili uświadomiłam sobie, że to było spowodowane pożarem w klubie. Twarz Carlosa wyglądała chyba jeszcze gorzej, ponieważ miał najprawdopodobniej rozcięty policzek, na którym obecnie widniał duży plaster.
- Cześć.- odpowiedziałam najmilszym tonem, jaki udało mi się z siebie wydusić. Mój nastrój uległ wielkiej zmianie, co wiązało się z pojawieniem się ciemnych chmur na niebie. Nienawidziłam takiej pogody. Jedyną jej zaletą był deszcz. Ciemne niebo i zimny wiatr zaczął mnie przygnębiać. Pogoda na dworze nie poprawiła się przez cały dzień, a nawet podczas drugiej lekcji zaczęło kropić, na nasze szczęście do przerwy obiadowej deszcz przestał padać i bez problemu dostaliśmy się do budynku C. Cała nasza czwórka wzięła coś do jedzenia i usiedliśmy na zewnątrz, ale pod dachem. Nie byłam głodna, lecz jadłam z przyzwyczajenia. Jak co poniedziałek na mojej tacy widniały frytki z keczupem, które Logan mi podbierał konsumując swojego hamburgera. Chłopaki gadali jak zwykle o dziewczynach, a ja niezainteresowana tym tematem, wpatrywałam się w przestrzeń. Ku mojemu zaskoczeniu, przy aucie Logana zaparkował duży, znajomy mi pojazd. Drzwi Jeepa otworzyły się, a z nich wysiadł on. Ubrany w luźny sweter w paski i ciemne jeansy. Jego włosy wyjątkowo niepostawione do góry wystawały z pod zwykłej szarej Beanie. Szarość jego stroju przełamywały jedynie kolorowe bransoletki. Rozglądał się po całym parkingu w poszukiwaniu kogoś, gdy odnalazł mnie wzrokiem uśmiechnął się i pewnie ruszył w moją stronę. Z każdym jego krokiem zaczęłam się niepokoić. Byłam na niego zła za to, że zostawił mnie rano i nawet nie obudził przy wychodzeniu. Wiedziałam, że z jednej strony rzadko kiedy przejmuję inicjatywę rozmowy, lecz znając mnie, w którymś momencie mogła bym na niego nagle zacząć krzyczeć. W tym samym momencie, w którym cała reszta zauważyła blondyna, zeszłam  drewnianej ławki i ruszyłam przed siebie, sama nie wiedząc co robię. Zawsze, gdy pojawiał się problem, po prostu uciekałam od niego, więc dlaczego ma nie zadziałać i tym razem?
- Katelyn!- jego głos rozniósł się po całym parkingu. Czyli teraz pewnie wszystkie oczy są zwrócone w moją stronę. Kto normalny chciałby coś od takiej dziwnej Katelyn? Chyba tylko mnie obrazić, albo ze mnie drwić. Wszyscy przerwali swój posiłek i chyba nawet grupa plotkarek przestała sobie coś szeptać i chichotać.- Katelyn! Zaczekaj!- ugh. Niech mi da spokój!
- Co!?- nagle zatrzymuję się i odwracam, co sprawia, że chłopak wpada na mnie i gdyby nie jego zwinność leżał bym na ziemi cała mokra.
- Dlaczego uciekasz?- Zapytał rozbawiony i lekko zdyszany po swoim truchcie.- Chcę pogadać.- Jestem pewna, że minimum jedna osoba uruchomiła w tym momencie kamerę w swoim telefonie. Ostatnio, gdy nowy chłopak chciał do mnie zagadać, skończyło się moimi paznokciami w jego ręce. Wielki hit facebooka! Tylko czekali na drugą taką akcję.- Jesteś na mnie zła?
- Nie, jasne, że nie.
- To dlaczego poszłaś?
- spieszę się, o co chodzi?
- Akurat, gdy mnie zobaczyłaś?
- No popatrz, jaki zbieg okoliczności!- zadrwiłam.
- Katelyn, przestań.- Przestraszyłam się teraz nie na żarty, mówił tak, jak by zaraz miał mnie za chwilę zabić. Przełknęłam swój strach i obawę, gdy uświadomiłam sobie, ze parę metrów dalej stoi Logan i James - całe metr osiemdziesiąt pięć. Nie pozwoliliby mnie skrzywdzić.
- Jezu, wyluzuj! O co ci chodzi!?- Na moją odpowiedź złapał mnie za nadgarstki i jeszcze bardziej spoważniał. Serce zaczęło mi bić jeszcze mocniej, gdy mój brat nawet nie drgnął. W tym momencie przypomniała mi się rozmowa z Jamesem, która wtedy wydawała mi się śmieszna.


Może miał rację? Ale nawet, jeżeli, to nie mogę tego zakończyć. Sam się przyczepił. Moje myśli szybko się rozpłynęły, gdy poczułam jak ciągnie mnie za sobą do swojego auta. Próbowałam mu się wyrwać, ale był zbyt silny. Najgorsze było w tym wszystkim to, że mój brat nie reagował na nic. Siedział tam i w spokoju przyglądał się całej sprawie. Kendall dosłownie wrzucił mnie na tylne siedzenie, a sam również prawie wskoczył do auta. Zapiął swoje pasy i odjechał razem ze mną w nieznaną mi stronę.- Gdzie mnie wieziesz?- starałam się być spokojniejsza, ale jakoś mi się nie udawało.
- Musimy pogadać.- Jego ton mnie zdziwił. Nie brzmiał jak seryjny morderca.
- Tam też mogliśmy to zrobić!
- Przy tych ludziach?- zaczął się śmiać.
- nie rozumiem cię.- przyznałam

- to witaj w klubie.- wytknął rękę między fotelami bym mogła przybić mu piątkę.

******************************************************

Takie tam info do was, że zaraz dotrzemy do 10 ^^ jejku jak to szybko minęło xo Teraz się zorientowałam, że w opowiadaniu minęły cztery dni, a tak na prawdę to blog ma około 3 miesiące hahahaha nie wiem jak to zrobiłam XD

Wiem, że po tym rozdziale wiecie o wieeeleee więcej i na pewno wszystko się wyjaśniło hahahaha 
Wiedziałam, że muszę o czymś napisać! Zapomniała bym was oświecić, ze za dwa tygodnie wyjeżdżam i nie będzie mnie przez pięć dni. Jasne, postaram się wrzucić jeszcze jeden rozdział, ale trzeba zacząć oceny wyciągać i w ogóle, więc wiecie ;)

no, to na tyle :)
Dziękuję za komentarze! Myślicie, że uda nam się poić liczbę 9, która stanowi nasz aktualny rekord?
Powodzenia!


8 komentarzy:

  1. Kurde ja domagam się następnego rozdziału ;) twoje opowiadanie naprawdę MEGA mi się podoba i nie mogę się doczekać następnych rozdziałów a jestem przekonana że będą świetne Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚWIETNY,BOSKI,ZASKAKUJĄCY,itp. nie ma słów ale proszę ..przed wyjazdem ;( dodaj Next rozdział ale dłuższy ..Błagam ;) :***

    OdpowiedzUsuń
  3. O masakra, a mnie wystraszyłaś, że chcesz zrobić z Kendalla jakiegoś gangstera XD hahahah Ale o co chodzi Jamesowi? o.O Czyżby wiedział o Nicole? lol Niecierpliwie czekam na n :***

    OdpowiedzUsuń
  4. kurde, rozmowa wtedy była bez sensu, ale teraz xdddd a co ty robisz z tego Kenda? xd czekam :**** i zapraszam ;d http://this-love-is-forbidden.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. I kolejny super rozdział.Dodaj coś do swojego wyjazdu...plisss...Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku. Myślałam, że mój Kendallek chce jej coś zrobić! Straszysz ludzi i tyle.
    Rozdział zajebiaszczy i czekam na nn :*
    PS: Z niecierpliwością!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział:)
    Czekam na kolejny:*

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG !! Zajebisty rozdział !! Ok wiem ale chce już nowy, gdzie on ją wiezie i czy powie jej o Nicole ?? pisz szybko plis i oczywiście długi !!! :D

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń