Strony

wtorek, 3 lutego 2015

#23


- Katelyn!- Lilly wskoczyła mi na ręce

- Cześć! Jejku jaka ty ciężka! Jest Kendall?- kiwnęła głową i zeszła z moich rąk 
- Przed chwilą wrócił
- A gdzie pojechał? 
- Odwiózł Mike'a na lotnisko bo musiał iść do szkoły
- I byłaś sama? 
- Nie, Kendall pozwolił mi zostać u mojej nowej koleżanki! Lucy ma małe kotki, wiesz? I bawiłyśmy się z nimi, a potem jej mama zrobiła nam lody z posypką i było super!- uśmiechnęłam się, Lilly jest najbardziej uroczym dzieckiem na świecie- zostajesz na noc?- szturchnęła moją torbę
- Tak, zostaję. Cieszysz się?
- Nie.- zrobiła obrażoną minę
- Myślałam, że mnie lubisz.
- No ale i tak będziesz spała z Kendallem i nie będziecie się ze mną bawili.- skrzyżowała ręce
- Jeśli chcesz możemy dziś gdzieś wyjść
- Tak!? To super! A programy w kosza!?- zaczęła skakać po pokoju
- Jasne! 
- Chodź pokażę ci moje nowe ubrania!- Lilly już przed śmiercią Kathy chodziła na różne castingi i sesje zdjęciowe, po pół roku przerwy Kendall zdecydował, że jeżeli ona to lubi, to nie będzie jej tego zabraniał. Bardzo często wpadają jej z tego ubrania i oczywiście, zawsze potem razem je oglądamy
- Lilly, potem jej pokażesz, co? Idź obejrzeć bajkę- wyszedł z łazienki z mokrymi włosami susząc je recznikiem- cześć kochanie- pocałował mnie w usta delikatnie przygryzając moją dolną wargę. Wiedział, że bardzo to lubiłam. A co do tego, kiedy tak bardzo się do siebie zbliżyliśmy to muszę przyznać, że nawet nie wiem. Pewnego dnia na przywitanie pocałował mnie, zamiast typowego przytulenia i potem robił tak zawsze. Kiedy Lilly zobaczyła sposób w jaki się całujemy zaczęła bić swojego brata po nogach protestując 
- Nie! nie! nie! Idziemy pograć! Będziecie mieli całą noc na to co robią dorośli w nocy!
- A wiesz co robią dorośli w nocy?- blondyn zapytał uśmiechając się podstępnie- Zastanawiają się jak pozbyć się tego potwora z twojej szafy
- Myślałam, że uprawiają sex.- wzruszyła ramionami i pobiegła do swojego pokoju. 
- Masz bardzo mądrą siostrę.
cmoknęłam go w policzek i poszłam do Lilly. Pomogłam jej się przebrać w dużą biała koszulkę i dresy, po czym spięłam jej włosy. Na boisku spędziliśmy jakieś dwie godziny, a potem kupiliśmy lody i spacerowaliśmy po plaży znajdującej się kilka minut od nowego domu Kendalla. Pierwszy rok po całym tym wydarzeniu był najgorszym rokiem jaki przeżył. Kendall musiał prawie sam dać sobie radę ze spłatą długów swojego ojca, załatwieniem praw do Lilly, wyplątaniem się z narkotyków i jednoczesnym niezaniedbywanie​m siostry. Ich dziadkowie nie żyją, a siostra ojca nigdy nie przyznawała się do swojej rodziny, a w szczególności brata. Kendall i Mike byli sami. No teoretycznie mieli też mnie, lecz jedyne co mogłam zrobić to pilnowanie Lilly. Blondyn bał się jednak zostawiać mnie samą, ostatnimi czasy strasznie kłóciłam się z Loganem i byłam uh, lekko podłamana i jakoś tak wyszło, że schudłam dziesięć kilo.
***
Tego dnia pokłóciłam się nie tylko z moim bratem. Logan powiedział rozdzicom, że mój chłopak handluje narkotykami i prawie nigdy nie trzeźwieje. Dostałam 'dożywotni zakaz spotkania się z tym ćpunem, alkoholikiem, menelem, (i jak się właśnie dowiedziałam) despotą" to oczywiste, że się zbuntowałam. U Kendalla było mnóstwo moich ubrań. Sięgnęłam tylko po torebkę do której włożyłam mój rozładowany telefon i ładowarkę po czym wcisnęłam na nogi moje szare coverse za kostkę.
- Jeśli teraz wyjdziesz, nie masz po co wracać- nie mogłam uwierzyć, że mój ojciec powiedział mi to prosto w twarz, miałam ochotę się rozpłakać. Szybko wyszłam z domu i głośno trzasnęłam drzwiami. Moja czarna koszulka powiewała na zimnym powietrzu. Potarłam ręką ramię w celu rozgrzania go, ale to nic nie dało. Nawet nie myślałam o tym co robię. Automatycznie skręcałam w znane ulice, którymi chodzę codziennie. Jedyną różnicą było to, że teraz było ciemno. Cholera. Pokonując metr za metrem, ludzi było coraz mniej. Cholera cholera cholera. Przystanęłam na chwilę by zawiązać sznurówkę. Minęła mnie jakąś zakochana para, a za mną stał tylko jakiś mężczyzna szukający czegoś w telefonie. Ruszyłam przed siebie dumna ze swojego zagrania, ale znów nie byłam sama. Kroki za mną przyspieszały gdy ja przyspieszałam, ale ani trochę nie zwalniały kiedy ja zwalniałam. Zostało mi jeszcze jakieś dziesięć minut drogi. Zabije mnie, zabije. Po chwili obydwoje biegliśmy. Płuca zaczęły mnie piec z braku tlenu, a nogi same się zginały, ale biegłam. Poddałam się. Stałam na chodniku i dyszałam. Kroki za mną były coraz bliżej. W moim gardle pojawiła się wielka gula. Mój napastnik zaszedł mnie od tyłu i jedną ręką złapał mnie za nadgarstek, a drugą założył mi pod szyją, czułam zimny metal przy skórze; miał nóż. Po chwili do mojego nosa doszedł specyficzny zapach dochodzący z jego ręki. Po moim policzku popłynęła samotna łza. Chciałam żeby to już był koniec. Zamknęłam oczy, a kilka oddechów później straciłam nad sobą panowanie.
Zemdlałam.
***

Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam przed sobą śpiącego Kendalla. Ale w tym momencie nie był dla mnie moim chłopakiem Kendallem. Był mężczyzną, dużym facetem mającym nade mna przewagę fizyczną. Wydarzenia z wczoraj przeleciały mi szybko przez głowę. Zostałam wykorzystana. On po mnie wrócił. Zawałam się z łóżka, ale blondyn zrobił to zaraz po mnie. Wyglądało to tak, jak by był ustawiony na jakiś tryb czuwania.
- Katelyn...- zaczął, a ja nerwowo zaczęłam szukać czegoś czym mogłabym się obronić. Nic z tego. 
- Przepraszam, przepraszam za wszystko, ale nic mi nie rób- szlochałam- odejdź, odejdź- cofałam się z każdym jego krokiem w moja stronę. W końcu uderzyłam w ścianę. Podchodził do mnie powoli, z wyciągniętymi ramionami
- nie zrobię ci krzywdy. Cśś...- oparłam się o ścianę i zjechałam po niej siadając na podłodze. Zwinęłam się w kłębek i płakałam. Bałam się go. Mówił coś do mnie ale nie rejestrowałam jego słów. Wcisnęłam głowę między kolana i płakałam odtwarzając wydarzenia z wczoraj. Dlaczego akurat ja? To jest jakiś pieprzony koszmar!- rozumiesz, kochanie? - Siedział obok mnie ściągając koc z łóżka, następnie owijając go za moimi plecami - Spokojnie kochanie- jego ręką mocno pocierala moje plecy. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i płakałam, nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale kiedy podnieśliśmy się z podłogi i poszliśmy do kuchni zegar wybił dwunastą. Lilly siedziała na kanapie przed telewizorem w swojej piżamce jedząc czipsy i popijając wszystko colą. W domu panował nieporządek. Brudne ubrania walały się po podłodze, a meble przykrywał kurz. 
- Brudno tutaj
- Tak jakoś wyszło, zaraz to posprzątam.
- Nie, ja to zrobię
- Katelyn jestes gościem w moim domu i...
- Tak, jestem gościem, który ma w szafie swoje ubrania.- na nasze twarze wkradły się małe uśmiechy
- rób co chcesz.- szybko pobiegłam się przebrać w coś luźniejszego i zabrałam do pracy. Po godzinie udało mi się pozbierać brudne ubrania i wyciągnąć cały syf z szafy Kendalla, 
wstawiłam pranie i ruszyłam ścierać kurze. Mimo tego, że był marzec musieliśmy otworzyć wszystkie okna ponieważ kurz, który zaczął się unosić w powietrzu sprawiał, że zaczęliśmy kichać jedno po drugim. Po dwóch godzinach pracy wszystko lśniło, oprócz kuchni, w której Kendall przyrządzał z Lilly, warzywa na patelnię. Ta potrawa chyba przerosła jego umiejętności, ponieważ skończyło się na tym, że ja gotowałam, a oni nakryli do stołu. Kiedy zjedliśmy poszliśmy umyć naczynia. Wszystko skończyło się tak, że żadne z nas nie było suche. Kendall obiecał, że wszystko posprząta, a ja poszłam rozczesać włosy Lilly, które poskręcały się od piany. Kiedy ona została w swoim pokoju by się bawić, ja poszłam poszukać blondyna by z nim porozmawiać.
- Kendall!
- Tu jestem!- jego głos dochodził z zewnątrz. Stał w otwartych drzwiach wpatrując się jak krople deszczu powoli zaczynają spadać na ziemię. 
- Wydaje mi się, że... Że chyba powinniśmy porozmawiać- zaczęłam bawić się sznurkami moich dresów- o tym co się stało wczoraj
- Jeśli tylko chcesz, kochanie.- podeszłam do niego bliżej i wcisnęłam mu się pod ramię.
- Bo wczoraj... Zanim to wszystko...- głos zaczął mi się trząść
- Zaczekaj tutaj- pobiegł po coś i za chwilę wrócił z dwoma kieliszkami wódki.- będzie łatwiej.- szybko wypiłam obydwa i kontynuowałam
- Więc pokłóciłam się z rodzicami... O ciebie...- uśmiechnął się lekko- i ogólnie to ojciec mi powiedział, że jak wyjde się z tobą spotkać to już mogę nie wracać- powiedziałam na jednym oddechu.- no to wyszłam z domu i chciałam do ciebie iść, chciałam zadzwonić, ale mój telefon...- czułam gulę w gardle
- Spokojnie, cśś- wtuliłam głowę w jego tors i szlochając mówiłam
- On był rozładowany! I ja się bałam... I on za mna biegł... Chciał się zemścić, że wtedy go wydałam... No i wtedy zemdlałam i jak się obudziłam to on już- nie potrafiłam opisać dźwięku jaki ze mnie wyszedł. Był to pisk zmieszany z płaczem i odgłosem bólu.- wcale nie chciałam... Przepraszam... 
- Wiem, że nie chciałaś- pogładził ręką moje włosy- chodź, robi się zimno, chcesz coś zjeść? 
- Nie. Chcę iść spać. 
- Prześpij się, a wieczorem pojedziemy po twoje rzeczy
- Co?- pociągnęłam nosem
- Zamieszkasz ze mną, i tak miałem ci to zaproponować już wcześniej.
- To nie będzie problem?
- Oczywiście, że nie kochanie.- pocałował mnie w głowę i odprowadził do sypialni.- może nie jest to najlepsze pytanie, ale... Czy on zabrał ci dziewictwo?- powiedzieć mu czy jednak nie?
- Nie
- W takim razie kto?- wyprostował się i zmarszczył brwi
- Nie ważne. Idę spać
- Mam jeszcze kilka pytań
- Idę spać.
- Nie chcesz jechać do szpitala?
- Po co?
- Na badania? 
- Przestań, to był tylko seks, znaczy przyjemny tylko dla jednej ze stron, ale...- oczy mnie piekły
- na litość boską! Nie mów w ten sposób!
- Idę spać.
***************
ok czuję, że zjebałam ten rozdział
wstawiam na szybko bo dziś o 0:48 mam autobus i jadę sobie w góry na narty :D 
a wy macie, mieliście czy będziecie mieć ferie?

do następnego :)

(muszę przypominać, że komentarze to strasznie duża motywacja?)